W objeciach smierci
Kontakt przez telefon
Wiarygodnosc Pisma Swietego pod ostrzalem
Sluzylem szatanowi
Malzenstwo- instrukcje
Cudowne uzdrowienie Zeni
David Wilkerson rozwazania
Lista Stron
Zawróclem sprzed bram raju
Nowy Kurs Alfa
Problem gniewu
Tak dlugo zyje, tak krótko.
Laska
Kim jest Jezus Chrystus?
Glupi rzekl w sercu swoim: Nie ma Boga'?
Czy masz zycie wieczne?
Nasz Adres
Boga otacza przerazajaca jasnosc
Jak Bog przebacza?
Zazdrosc
Udokumentowana historia uwolnienia
Gdzie jest twoje serce?
W czytelni znajdziecie różne świadectwa i artykuły które uważamy za warte poczytania.

Sluzylem szatanowi

“ SŁUŻYŁEM SZATANOWI” Swiadectwo byłego krasnojarskiego parapsychologa i bioenergoterapeuty SERGIEJA BOBROWSKIEGO Jak się to zaczęło? Poprostu. Zaczęła chorować moja żona Halina. Wizyty u lekarzy oraz u znachorów niczego nie zmieniały i te poszukiwania wyleczenia, zaprowadziły Halinę do bioenergoterapeutów. Koleżanka zaprosiła żonę na kursy bioenergoterapełtów w/g ”Dżumy”. Ja w tym czasie pracowałem jako dyrektor “Krasnojarskiego Klubu Sportowego”. Byłem tam także wykładowcą i trenerem. Te kursy bardzo zaciekawiły Halinkę i wywarły na niej ogromne wrażenie. Pewnego więc razu, gdy ją podwoziłem, pomyślałem zajrzę i zobaczę co się tam dzieje? I powiem wam, że to co tam usłyszałem, zrobiło na mnie wrażenie… Moja rodzina żyła tak jak większość rodzin, goście, imprezy, różne uroczystości… Cieszyliśmy się patrząc na rosnących naszych dwóch synów, cieszyl nas własnościowy dom… i tu nagle ten kurs, coś nowego i nadzwyczajnego… Zawsze chciałem dowiedzieć się czegoś więcej o człowieku, a najbardziej chciałem wiedzieć po co człowiek żyje? Niepokoiła mnie myśl, że kiedyś umrę, umrę i mnie nie będzie… Nocami ta myśl nie dawała mi spać, a tu na tych kursach usłyszałem, że po śmierci człowiek żyje wcielając się wiele razy w kogoś innego. Nasz wykładowca Kazanow, sprawdzał jaką mamy podatność na te wszystkie rzeczy o których mówiono, jakie kto ma zdolności. Taki talent i podatność na te “prądy” znalazł także i u mnie. Po zakończeniu kursów, rozpoczęła się praktyka. Początkować zaczęliśmy od” leczenia” uroków… I już wtedy zaciekawiło nas dlaczego zaczęlismy bardziej chorowac. Im więcej osób“wyleczylismy” z uroków, tym częściej chorowaliśmy. Ciekawość jednak nie pozwalała nam przestać. Następnym etapem były kursy parapsychologii. Był to trudny kurs ale za to bardzo ciekawy… W tym czasie, jeśli chodzi o Boga, to mogę powiedzieć, że Go znałem i nawet jakoś Go odczuwałem. Zaglądaliśmy czasami do Biblii, zachodziliśmy do kościoła prawosławnego, zapalaliśmy świeczki… Przynosiliśmy także świeczki do domu i przy ich pomocy a raczej powinienem powiedzieć, że z ich udziałem wykorzystywaliśmy te świeczki przy “leczeniu” wielu schorzeń… Moja żona nie zdrowiała, chorowała w dalszym ciągu. Czasami bóle ustępowały i Halina czuła się dobrze, ale po jakimś czasie wracały ze zdwojoną siłą. Pewnego razu wydarzyło się coś dziwnego i strasznego. Przyjechałem na kurs swoim samochodem i jak zwykle zaparkowałem. Po dwóch minutach mój samochód stanąl w płomieniach i poprostu spalił się. To był nowy samochód. Zrozumiałem, że to była zemsta “ciemnego świata” za moje wątpliwości. Zastanawiałem się wtedy, czy ja naprawdę służę Bogu, a jeśli nie to komu? Ten wypadek jednak niczego nie zmienił. “Udoskonalałem” się dalej. Pewnej nocy miałem dużo gości ze “ świata duchowego”. Pierwszy raz wtedy “wyszedłem” (bo nie wiem jak to inaczej nazwać) ze swojego ciała. Byłem w górze ı widziałem moje łóżko, moją żonę, która trzęsła się ze strachu, i oczywiście widziałem swoje ciało tzn. widziałem siebie leżącego na łóżku… Tej nocy wydarzyl się następny wypadek - znak ostrzegawczy dla mnie. Spłonęło piękne drzewo rosnące obok mojego domu… Kiedy “leczyłem” ludzi zacząłem w tamtym czasie odczuwać niepokój, docierało też do mnie to, że okaleczam dusze ludzi i nie tylko dusze, że okaleczam ich całych… Skupiłem się więc bardzo na medytowaniu. “Wychodzenie” z ciała nie było już dla mnie nowością. Robiłem to ciągle, a po wyjściu wędrowałem po “duchowych światach”… Mieliśmy wtedy Nauczyciela i nazywaliśmy go “Najwyższy!”. Wierzyłem że naprawdę jest on od Boga. Czynilismy przecież ludziom dobro, więc o szatanie nie mogło być mowy… W ty okresie byłem także trenerem grupy karateków. Dzięki medytacji chłopcy-karatecy, osiagnęli wysoke noty…- ich ciała pracowały i wykonywały wszystkie ruchy, bez udziału ich woli. Osobiście bardzo lubiłem zajęcia z medytacji, bo odczuwałem, że coś nadprzyrodzonego się dieje… Przyznam się także, że często odczuwałem też strach… Coś dziwnego działo się również w moim domu. Pewnego dnia zaczął zdychać nasz trzeci już z kolei pies. Jakaś straszna siła dusiła psie gardło, pies ze strasznym wyciem wybiegał z domu i zdychał… My z żoną odczuwać zaczęliśmy straszny niepokój i do tego czuliśmy że “coś” albo “ktoś” stoi za nami, za naszymi plecami. Jedynie co mogłem to swoim głosem mogłem rozkazać tej “sile” odejść… Ta sama dziwna siła miała kontrolę nad moją ręką, tzn. moja ręka dostawała tak jakby rozkaz – brała więc długopis i zaczynała sama pisać, to działo się bez udziału mojego umysłu. Odczuwałem strach i niepokój, ale także ciągle chciałem więcej i więcej wiedzieć… Zaopatrywałem się w różne podręczniki i miałem ich tak dużo, że aż półki uginały się od ciężaru okultystycznych książek… W klubie sportowym, w tym w którym pracowałem otworzyliśmy parapsychologiczny gabinet. Leczyliśmy dorosłych i dzieci, a zgłoszenia napływały z całego kraju. Przyprowadzano do nas znajomych, krewnych… Miałem takie zdolności, że podczas rozmów telefonicznych z potrzebującymi, widziałem ich problemy na wątrobie, nerkach, problemy z mięśniami. Moja ręka sama (jak już wcześniej wspominałem) pisała odpowiedzi na zadawane pytania. Zauważyłem jednak, że gdy wyleczona została np. dorosła osoba w rodzinie to zaczynało chorować dziecko, jeśli wyleczona żona - mąż zaczynał chorować, wyleczona babcia – chorować zaczynały wnuki, itd. Jednym słowem, choroby pozostawały w rodzinie jak dziedzictwo. Po pewnym czasie naszej działalności zniknął nasz kierownik. Zaczęliśmy go więc szukać. W duchowym świecie otrzymywaliśmy odpowiedzi że wszystko jest w porządku, i że kierownik jest na szkoleniu. W nocy, kiedy wędrowałem bez udziału mojego ciała, wskazywano mi miejsca pobytu naszego kierownika, ale w czasie dnia gdy przychodziłem na podane miejsca kierownika nie było. Te poszukiwania, zmuszały jakby calą moją rodzinę, do tego aby głębiej poznawać ten ciemny, straszny duchowy świat. Medytowaliśmy więc bardzo dużo i podczas tych medytacji wcielała się w nas ta straszna siła. Ta siła zaczynała całkowicie nas kontrolować, podporządkowywała nas sobie, i kierowała nami. Młodzi chłopcy łudzili się, że mają kontrolę nad tą siłą, ale to było kłamstwo. Tak właśnie wygląda działalność szatana… Leczyliśmy załamania u ludzi, ale serca tych ludzi w dalszym ciągu należały do ducha załamania. Odganialiśmy zło, ale ono i tak powracało do ludzi, ponieważ bioenergoterapeuta, hipnozer, mogą oddalić zło tylko na krótki okres czasu… A potem jest tak samo albo jeszcze gorzej… Dni upływały mi na pracy a wieczorami czytałem i czytałem. Chciałem doczytać się skąd pochodzi Siła, która stoi za mną? Pewnego razu coś się wydarzyło. O 3 godzinie nad ranem obudziłem moją żonę i powiedziałem jej, że nasz gabinet zajmuje się czymś strasznym, że te bioprądy, hipnoza, że to wszystko nie jest od Boga ale to wszystko istnieje, i że to można nazwać energetycznym wampiryzmem… Wielki strach zaczął ściskać wtedy nasze serca. Upadliśmy razem na kolana i gorąco zaczęliśmy wołać do Prawdziwego Boga. To była naprawdę szczera modlitwa, wołałem ”Panie pomóż mi i mojej rodzinie… Wyrwij nas z tego…Po tej modlitwie zasneliśmy ale nie na długo, bo o 5:30 obudziły nas jakieś trzaski i szum. Wstałem szybko z łóżka i pobiegłem do okna, a tam ujrzałem pożar. Paliły się sąsiednie budynki. Jeden z nich już się dopalał… Niebo było czyste i nie było ani jednej chmurki, a szalejący potężny wiatr zaczął kierować płomienie ognia w stronę naszego domu. Zaczęliśmy chwytać w pośpiechu ubrania … Był wtedy marzec, a marzec to jeszcze zima na Syberii. Straż pożarna zaczęła gasić ten pożar, ale bardzo szybko zabrakło im wody… Pożar rozpalał się jeszcze bardziej… Ratunku nie było widać. W tym momencie nasza sąsiadka upadła na swoje kolana i zaczęła głośno wołać do Boga! Jej modlitwa uratowała mnie, moją rodzinę i mój dom, bo wydarzyło się coś niezwykłego. Wiatr zaczął wiać w przeciwną stronę i zaczął nawiewać potęzną górę śniegu na płomienie. To był cud. To tylko Bóg mógł to uczynić. Tego dnia nie poszliśmy już na kurs. Moja żona cały dzień płacząc powtarzała “teraz to ja już pójdę za Bogiem, bo wiem że On jest prawdziwy i że pomaga” Po tym wydarzeniu nasza sasiadka zaprosila nas do swojego kosciola. Poszedłem sam ale dopiero za trzecim razem moje serce zaczęło kruszeć… Kruszało na widok kochajacych się i wolnych ludzi. Najbardziej uderzyło mnie to, że nikt nie odczuwał strachu, a na tych wszystkich kursach strach był ciągle w moim sercu. Moje serce na tym nabożeństwie otworzyło się całkowicie dla Boga. Jezus oczyścił mnie ze wszystkiego i dał mi pokój. Moja żona i inni z naszego gabinetu także powierzyli swoje życia Jezusowi. W naszym domu mieliśmy mnóstwo książek okultystycznych. Niektóre z nich były bardzo drogie, więc chciałem je poprostu rozdać, ale Bóg nie pozwolił mi na to. Moja żona od razu spaliła wszystkie swoje dyplomy, podręczniki, a ja robiłem to stopniowo. Wrzucałem w ogień jedną książkę a drugą zostawiałem na inny dzień. Postepując tak dawałem dostęp tej nieczystej sile, której tyle czasu służyłem i której byłem posłuszny… Modlitwy w kościele doprowadziły do całkowitego uwolnienia mnie, pamiętam jak wtedy płakałem i dziękowałem Jezusowi za wolność. Dopiero po tym wydarzeniu spaliłem wszystko co dotyczyło okultyzmu… Wtedy zacząl się nowy etap w moim życiu i w życiu mojej rodziny. Bóg uzdrowił nasze ciała i dusze, uzdrowił moją skórę która przez 17 lat była chora… Jestem wdzięczny Bogu że uwolnił całą moją rodzinę od zła i chcę powiedzieć wszystkim bioenergoterapeutom i tym co zajmują się okultyzmem, opamiętajcie się i zajżyjcie do Słowa Bożego aby dowiedzieć się dlaczego czarodzieje i iluzjoniści będą karani na równi z mordercami. Spójrzcie nie rozumem lecz sercem i nie sprzedawajcie dusz ludzkich szatanowi. Przyjdźcie do Boga, do Jezusa i proście aby wyrwał was ze szpon śmierci. Moje serce jest dzisiaj wolne. Niczego już się nie boję, bo odczuwam ojcowską rękę Boga nad swoim życiem i nad życiem mojej rodziny. Drogi Przyjacielu to wszystko co powiedziałem nie jest fantazją, ani bajką. Szatan istnieje i ma swoje królestwo… Wybierz Jezusa jeśli chcesz być wolny, mieć pokój i radość, ale wybór należy do Ciebie.

W chwili obecnej mamy 1443 nagrań w katalogu.